Test zimowych płynów do spryskiwaczy przeprowadzony przez UOKiK. Czego się dowiedzieliśmy, a co jeszcze chcielibyśmy wiedzieć?
Niedawno poznaliśmy wyniki kolejnego testu zimowych płynów do spryskiwaczy. Tym razem test ten został przeprowadzony przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Czy badane płyny wyszły z niego obronną ręką? Czego zabrakło nam w jego przebiegu?
Testy zimowych płynów do spryskiwaczy to chwytliwy temat. Często przeprowadzane były przez najróżniejszych ekspertów motoryzacyjnych, ale też przez zwykłych pasjonatów, którzy dla siebie i innych postanowili sprawdzić, jak to jest naprawdę z tymi zimowymi płynami do spryskiwaczy. Zarówno do metodologii badań, jak i dokładności otrzymanych wyników, w przypadku wielu podobnych, amatorskich testów można mieć sporo zastrzeżeń. W końcu trzymanie płynu do spryskiwaczy w zamrażarce nie jest badaniem ani miarodajnym, ani specjalnie dokładnym. Nie ma też co mówić o bardziej szczegółowych danych, jak chociażby porównanie składu płynu z tym, co deklaruje jego producent, w tym o badaniu zawartości szkodliwego metanolu czy izopropanolu. Tym razem jednak za test zimowych płynów do spryskiwaczy wzięli się specjaliści z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK). Jakie wyniki osiągnęli? Co z przeprowadzonych badań mogą wyciągnąć sami kierowcy? Czego nie zbadano, a co zbadane być powinno?
Pod jakim kątem UOKiK przetestował zimowe płyny do spryskiwaczy? Co wynikło z przeprowadzonych przez ten urząd testów?
Przeprowadzony przez UOKiK test zimowych płynów do spryskiwaczy, zrealizowany został pod kątem 4 następujących cech:
- Objętości netto – badanie miało potwierdzić deklarowaną przez producenta objętość netto poszczególnych płynów
- Temperaturę krystalizacji – obowiązkowa pozycja w każdym teście zimowych płynów do spryskiwaczy, mająca potwierdzić lub zaprzeczyć deklaracjom producentów względem faktycznej temperatury zamarzania płynu
- Zawartość metanolu – badanie stężenia metanolu w płynach do spryskiwaczy również jest dość często przeprowadzane, ale wyłącznie w warunkach laboratoryjnych
- Funkcjonalność opakowania – test funkcjonalności, ale i bezpieczeństwa opakowania zimowego płynu do spryskiwaczy to nowość wśród podobnych testów. Na ogół obie te kwestie są pomijane zarówno przez ekspertów, jak i zwykłych pasjonatów, którzy zdają się pozostawiać ocenę samym użytkownikom.
Badaniom poddano 8 zimowych płynów do spryskiwaczy pochodzących od 8 różnych producentów. Każdy z nich przeszedł z wynikiem pozytywnym weryfikację objętości netto (dobrze jest mieć pewność, że 4 litry na opakowaniu to również 4 litry w opakowaniu), choć nie każdy zdał test temperatury zamarzania.
Normą jest, że deklarowana temperatura zamarzania zimowego płynu do spryskiwaczy jest nawet o 2-3 stopnie niższa niż temperatura rzeczywista. Zamiast więc deklarowanych -20℃, płyn realnie zamarza dopiero przy -22℃. Tu jednak jeden z testowanych płynów nie był w stanie osiągnąć zadeklarowanej przez producenta wartości (płyn do spryskiwaczy z Auchan zamiast deklarowanych -22℃, wytrzymał zaledwie -18,5℃), inny zaś poprawił deklarowany wynik o niemal 5℃ (Psik Psik od Autolandu zamarzł dopiero przy -24,8℃, choć w teorii jego temperaturą krystalizacji jest -20℃). Co ciekawe, w dwóch przebadanych płynach specjaliści z UOKiK wykryli również szkodliwy metanol, w ilości poniżej 0,1% oraz 0,5%. Ponieważ jednak dopuszczalna prawem norma (od 2019 roku) wynosi 0,6%, żaden z tych płynów nie będzie musiał być wycofywany z rynku. Sporym zaskoczeniem może być natomiast fakt, że tę większą ilość (0,5%) metanolu wykryto w jednym z dwóch najdroższych – spośród biorących udział w teście – płynów do spryskiwaczy, czyli w zimowym płynie marki Orlen. A można by sądzić, że metanol to opcja dla tych marek, które za wszelką cenę starają się ograniczać koszty produkcji.
Co UOKiK pominął przy testowaniu zimowych płynów do spryskiwaczy? Co koniecznie powinno zostać uwzględnione w badaniach?
Test zimowych płynów do spryskiwaczy, przeprowadzony przez UOKiK, jest testem ważnym, chociażby ze względu na swoją wiarygodność. Tego typu instytucja z zasady posiada znacznie większe zaufanie społeczne niż nawet niezależni eksperci. Dzięki podobnym badaniom możemy wszyscy dokonywać zakupów bardziej świadomie, co w przypadku akurat płynów do spryskiwaczy jest naprawdę istotne. Ich wyniki są bowiem często jedyną odpowiedzią na wątpliwości kierowców stających przed sklepowymi półkami uginającymi się od płynów najróżniejszych marek. Mimo wszystko jednak specjaliści UOKiK powinni sięgnąć głębiej i zbadać każdy z testowanych płynów pod kątem:
- skali pH – ilościowej skali kwasowości lub zasadowości roztworów wodnych. Płyny do spryskiwaczy powinny mieć pH co najmniej neutralne, a najlepiej zasadowe (alkaliczne), tymczasem z innych testów wiemy, że część z nich jest płynami o odczynie kwaśnym, a więc sprzyjającym uszkadzaniu powłok lakierniczych, korozji o raz niszczeniu elementów gumowych (uszczelek czy piór wycieraczek);
- zawartości dodatków – dodatki te zgodnie z prawem nie muszą być przez producenta wymieniane na opakowaniu i nigdy nie są, a przecież to od nich zależy bardzo wiele, gdy chodzi i jakość płynu. Chodzi tu m. in. o środki myjące, antyspieniające, glikol etylenowy, glikol propylenowy, glicerynę oraz tzw. biocydy, które zapobiegają namnażaniu się bakterii i grzybów w układzie spryskiwaczy.
Być może kolejny test zimowych płynów do spryskiwaczy, przeprowadzony przez UOKiK, będzie bardziej rozbudowany i dowiem się z niego więcej o tym, co „lejemy na szybę” w swoich autach. Na razie pozostaje nam cieszyć się z tego, że w ogóle możemy dowiedzieć się więcej o właściwościach popularnych, dostępnych na naszym rynku płynów.
Limakos